Kształcenie kadr powinno być powiązane ze strategią całego systemu ochrony zdrowia

Jest wiele zawodów medycznych, których kompetencje warto wziąć pod uwagę, przesuwając je i sensownie wykorzystując, na przykład zawód opiekuna medycznego.

Strategia kształcenia kadr medycznych powinna być częścią strategii dotyczącej całego systemu ochrony zdrowia, a poziom zapotrzebowania na osoby wykonujące poszczególne zawody powinien wynikać z analizy aktualnej sytuacji i prognoz na przyszłość. Warto wykorzystywać różne zawody medyczne i przesuwać ich kompetencje. Medycyna jest dziedziną zespołową, bazującą na współpracy przedstawicieli różnych profesji.

Zagadnienia te były tematem dyskusji podczas panelu pt. „Wyzwania i przyszłość kształcenia medyków – jak dostosować edukację do potrzeb współczesnej medycyny”, który odbył się drugiego dnia X Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

Przyczynkiem do dyskusji była negatywna opinia Polskiej Komisji Akredytacyjnej dotycząca studiów medycznych na jednej z uczelni w Siedlcach.

Jakość a nie ilość

– Mierzymy się z poważnym problemem, od czasu gdy poprzedni rząd, chcąc zwiększyć liczbę lekarzy, zwiększył limity na studiach medycznych oraz wydawał zgody na otwieranie kierunków lekarskich na uczelniach, które otrzymały negatywną ocenę PAKI. Efektem jest to, że studia powstały na uczelniach niegwarantujących jakości kształcenia. Jestem za tym, aby takie studia zamykać z uwagi zarówno na tych studentów jak i pacjentów, którymi mieliby się po studiach zajmować – mówił Marek Gzik, sekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Dodał też, że prowadzone są rozmowy z rektorami innych uczelni, którzy zapewniliby studentom zamykanych jednostek kontynuowanie nauki.

– Obowiązują u nas określone kryteria rekrutacyjne i musimy ich przestrzegać, jeżeli przyjmiemy studentów z innych uczelni, muszą oni uzupełniać wiedzę z przedmiotów, których nie zaliczyli  – mówił Jerzy Stojko, prorektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy przyjmuje wiele podań od studentów z prywatnych uczelni w sprawie przeniesienia na piątym roku na tę uczelnię, co jest podyktowane chęcią posiadania dyplomu publicznego uniwersytetu.

Jest to największa uczelnia medyczna w Polsce, która ma 750 miejsc naboru na pierwszy rok. Zajęcia prowadzone są w 32 szpitalach, także poza szpitalami klinicznymi i baza ta jest już na wyczerpaniu.

Plany dotyczące naborów

Dr Artur Drobniak z Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie zwrócił uwagę, że uczelnie nie mają wieloletnich planów dotyczących przyszłych limitów przyjęć na studia.

– Uczelnie inwestują, aby zwiększać nabory, ale nie można robić tego bez końca, bo lekarzy będzie zbyt dużo. Gdy pozostawimy obecny limit, to w Polsce będzie 7 lekarzy na 100 tysięcy mieszkańców, a gdy go zwiększymy to możemy osiągnąć 10-12, co będzie rekordem i staniemy się wtedy hubem edukacyjnym dla całej Europy. Jednak wtedy trzeba by utworzyć kierunki prowadzone w innych językach, które byłyby finansowane przez zagranicznych studentów – mówił.

Marek Gzik przyznał, że przyrost liczby lekarzy powinien być odpowiedni do potrzeb, a nie wprowadzany w nieskończoność.

Magdalena Kuncewicz ze Szpitala MSWiA w Poznania dodała, że większa liczba lekarzy może się przełożyć na niższe pensje. Zwróciła uwagą na niedobory anestezjologów i na przepisy, które generują zapotrzebowanie na nich, takie jak obowiązek utrzymywania w szpitalu, którym kieruje, sześciołóżkowego oddziału IOM, z 3 dyżurnymi lekarzami i 3 pielęgniarkami.

– Warto byłoby wprowadzić pewne rozwiązania, na przykład radiolog może pracować już po drugim roku studiów, anestezjolog nie – mówiła.

Sensowne wykorzystanie zawodów

Monika Tomaszewska, dyrektorka generalna Pracodawców dla Zdrowia zwróciła uwagę, że nie każdy pracodawca ma komfort weryfikacji lekarzy.

– Często liczy się to, że ktoś w ogóle chce w danej placówce pracować. Dotyczy to małych, powiatowych szpitali – stwierdziła i dodała, że brak jest limitów i strategii w zakresie kształcenia lekarzy oraz pielęgniarek, chociaż w przypadku tych ostatnich strategia była, ale nikt nie bierze jej pod uwagę.

– Mamy wiele zawodów medycznych, których kompetencje warto wziąć pod uwagę, przesuwając je i sensownie wykorzystując, na przykład zawód opiekuna medycznego – mówiła.

Maria Libura podkreśliła, że strategia kształcenia kadr medycznych powinna być powiązana ze strategią całego systemu ochrony zdrowia, ponieważ medycyna jest dziedziną zespołową. Zwróciła także uwagę na brak kadr akademickich, które kształciłyby zwiększającą się grupę studentów. Jerzy Stojko mówił o przepisach, które wprowadzone zostały w celu poprawienia edukacji w nowym standardzie, zmniejszających grupy kliniczne, co powoduje wzrost kosztów kształcenia.

Kiedyś uczelnie medyczny podlegały wyłącznie pod Ministerstwo Zdrowia, obecnie wiele osób studiuje na uczelniach działających na przykład pod nadzorem MNiSW, finansowanie na ten cel jest przekazywane z różnych źródeł.

– Warto byłoby to usystematyzować. Jestem za tym, aby to resort zdrowia zajmował się uczelniami medycznymi. Jako Ministerstwo Nauki odpowiadamy za kształcenie, a Państwowa Komisja Akredytacyjna jest dopingowana, aby nie ulegała naciskom politycznym, ponieważ decyzje odnośnie kierunków studiów często miały takie podłoże – mówił Marek Gzik. Przyznał też, że resort nie analizował, jakie jest zapotrzebowanie na lekarzy oraz nie dokonywał analizy liczby miejsc na studiach pod tym kątem. Przyznał, że przy tak dużych kosztach wynagrodzeń personelu oraz kosztach technologii, nawet 220 mld zł zaplanowane na rok 2025 na ochronę zdrowia, nie wystarczy. Tymczasem koszty podwyżek płac w tym roku, podobnie jak w roku 2024, wyniosą 17 mld zł.

– Kiedyś system działał, ale gdy otworzyliśmy się na świat i Europę, która ma duże zapotrzebowanie na lekarzy, zaburzyło to relacje potrzeb do liczby osób kształcących się na kierunkach lekarskich. Na pewno potrzebna jest w tym zakresie pogłębiona analiza. Wiemy na pewno, że aż tylu miejsce na studiach lekarskich nie potrzebujemy, stawiajmy na jakość a nie na ilość – dodał.

Stół kompetencji medycznych

Artur Drobniak zgłosił postulat, aby powstał stół dotyczący kompetencji medycznych.

– Stoimy przed decyzją, która będzie wymagała przyznania, że przedstawiciele zawodów medycznych będą wykonywali różnorodne czynności, warto pod tym kątem zmieniać przepisy – mówił.

– Bez stworzenia takiego zespołu dalej będziemy dyskutować ciągle o tym samym. Nie można tego zrobić bez porozumienia pomiędzy uczelniami i przedstawicielami zawodów medycznych, ponad podziałami. Warto rozważyć różne modele kształcenia, a tego nie można będzie zrobić bez uprządkowania całego systemu – dodała Monika Tomaszewska.

Magdalena Kuncewicz zwróciła uwagę na konieczność rozwijania kompetencji miękkich, a Jerzy Stojko na zachowanie relacji uczeń – mistrz podczas kształcenia.

Hierarchia nie musi być feudalna – dodała Maria Libura i podała przykład Skandynawii, gdzie nie ma dużych rozpiętości płac pomiędzy przedstawicielami różnych zawodów medycznych oraz dużych rozgraniczeń kompetencyjnych.

– Te kompetencje będą się nakładały, na tym polega opieka koordynowana. Mam nadzieję, że takie podejście będzie miało nowe pokolenie, które zmieni system ochrony zdrowia – podsumowała.

Prelegentami podczas panelu byli: dr Artur Drobniak, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, dyrektor Centralnego Ośrodka Badań Innowacji i Kształcenia, Naczelna Izba Lekarska, prof. Marek Gzik, sekretarz stanu, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Magdalena Kuncewicz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Poznaniu im. Prof. Ludwika Bierkowskiego, dr Maria Libura, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, Gdański Uniwersytet Medyczny, przewodnicząca, Zespół Studiów Strategicznych, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie, prof. Jerzy Stojko, prorektor ds. studiów i studentów, Śląski Uniwersytet Medyczny, dr Monika Tomaszewska, dyrektorka generalna Związku Pracodawcy dla Zdrowia. Moderatorem była Klara Klinger, redaktorka naczelna, Rynek Zdrowia.

X Kongres Wyzwań Zdrowotnych odbywał się 13 i 14 marca 2025 w Katowicach.